W zapełnionej po brzegi Bibliotece, Ewa Olszewska, drobna, uśmiechnięta, z oczami, w których wciąż odbijała się daleka droga, opowiadała o samotnej wędrówce z Poznania aż do Santiago de Compostela – i dalej, ku oceanowi.
Tak zrealizowała swoje życiowe marzenie, a w ślad za nim drugie: ponowne przeżywanie tej drogi przy pisaniu i wydaniu o tym książki, co stało się pretekstem do spotkania z gronem naszych czytelników i caminowiczów.
Ewa nie miała przy sobie wiele – tylko to, co niezbędne: kilka ubrań, namiot, trochę jedzenia i wody. Wszystko ciągnęła/pchała w wózku, któremu nadała imię „Ursik”. Niby niepozorny towarzysz, który skrzypiał i turlał się przez cztery kraje, wiernie dzielił z Ewą trudy i milczenia. Bo w tej drodze było wiele ciszy – takiej, w której można spotkać siebie naprawdę.
Wielokrotnie akcentowała przeżywane relacje: z Najwyższym, z goszczącymi i napotykanymi ludźmi, ze zwierzętami, wobec których odkryła umiejętność nawiązywania bliskiego kontaktu, i wreszcie z samą sobą… Wędrowała sama, ale przez te 7 miesięcy nigdy nie czuła się samotna.
Europejski szlak św. Jakuba wiódł przez pola, lasy, górskie ścieżki i bezdroża, spała pod gołym niebem i pod dachem wielowiekowych kaplic. Paradoksalnie, największe zagrożenie nie czyhało w dzikich ostępach, lecz w miastach – i to w nich czuła się najmniej bezpieczna.
W charyzmatycznym przekazie Ewy ogromne wrażenie wywarło zderzenie sensualnej egzystencjalności, związane z trudami drogi, jak choćby osłabiający upał, czasem trudności ze zdobyciem pożywienia czy niefortunne przypadki zdrowotne – z tajemniczą metafizyką, dzięki której czuła nad sobą nieustanną ochronę i miała mocne przekonanie, że bez względu na przeszkody, musi iść dalej, do celu.
Gdy dotarła na Plaza del Obradoiro przed słynną katedrę – końcowy punkt szlaków Camino – poczuła niepodarte pragnienie kontynuowania marszu. Doszła więc do Muxii i na przysłowiowy koniec świata, Finisterre nad Atlantykiem – miejsc, w których pielgrzymi spłukiwali podróżny pył i palili stare szaty. A stamtąd ponownie pieszo do Santiago. Gdy jednak nastąpił, wyznaczony datą powrotnego lotu, nieubłagany finisz tej bardzo osobistej podróży, zrozumiała, że to właśnie DROGA stała się celem…
Spotkanie zakończyło się ciepło, kameralnie. Była możliwość rozmowy z autorką, zakupu książki, podzielenia się własnymi wrażeniami z Camino. Wielu z nas wyszło z biblioteki z refleksją, by zatrzymać się, posłuchać siebie i… może też ruszyć. W swoją drogę. dosłownie lub w przenośni.
Inspiracja, jaką zasiałaś, Ewo, głęboko zapadła nam w umysły i serca! Dziękujemy Ci serdecznie!
Miło nam było gościć Ewę Pigórę – https://mypielgrzymi.com/ewa-i-kuba-pigora/. Wraz z mężem Kubą aktywnie i z zapałem promują Camino oraz wiele innych pielgrzymich szlaków w Polsce i za granicą. https://www.facebook.com/CaminoPolska/reels/ I z przyjaciółmi dbają o nasz ślężański odcinek szlaku oznakowanego muszlą. Jesteśmy Wam za to wszystko bardzo wdzięczni!
Uczestnicy spotkania jako żywo zainteresowani wyrazili chęć ponownego spotkania wokół caminowej tematyki, co z pewnością nastąpi już jesienią.
Buen Camino!
11.06.2025 r.